Dawno, dawno temu, kiedy cukier był jeszcze tani, a dzieci bawiły się na trzepaku, istniała społeczność Hogsmeade, na czatach Onet.pl. Należało do niej kilkanaście stałych osób oraz przelotne „tyldy”. Ja, jako wierna i nieco stuknięta fanka świata Harrego Pottera, szukałam tam przygód. Któregoś razu, będąc tak zwaną „tyldą”, napotkałam wspaniałą osóbkę, która mnie przygarnęła i wprowadziła do towarzystwa. Stała się moją hogsmeadowską „mamuś” – byliśmy po części rodziną. Mowa tu oczywiście o Lily_Evans_15, która już wiele razy pojawiała się w podstronach na moim blogu. A więc to ona, moja mamuś, prowadziła niesamowitego bloga o historii Lily i Jamesa, który był moją inspiracją. Zaraziła mnie swoim zapałem i chęciami do pisania. Moje myśli, w większości, skupiały się wokół tajemniczej historii tej dwójki. Momenty z życia Lily i Jamesa, ich słowa, charaktery i odruchy towarzyszyły mi na każdym kroku. We wszystkim doszukiwałam się związku z ową parą. Za namową „mamuś”, postanowiłam zacząć pisać. Miałam trzynaście lat. Stworzyłam kiepskiego, źle prosperującego bloga, w którym jako niedojrzała, ale zdeterminowana, młoda osóbka, podjęłam pierwsze próby pisarskie. Po czasie, gdy jeszcze raz przeczytałam moje niedokładne i nieco chaotyczne rozdziały, zdecydowałam się na zmiany.
Blog przeszedł całkowitą metamorfozę. Zmieniłam adres, który wcześniej był przydługi, charaktery bohaterów z mdłych i sztucznych, na żywe postaci z mojej wyobraźni, zmieniłam także ich imiona i nazwiska (oczywiście tych, wymyślonych przeze mnie). Spróbowałam także popracować nad szatą graficzną strony samodzielnie, ale muszę się przyznać, że kompletnie brak mi talentu plastycznego i raczej nie lubię informatyki. Z tego też powodu, poprosiłam Halską o pomoc. Zrobiła prześliczny szablon, który zgodziła się mi „dać” (aktualny pochodzi z szabloniarni Goods). W ten oto sposób miałam już szatę graficzną, postaci… zaczynałam pisać od nowa.
Bardzo bałam się, by główne postaci, a więc szczególnie James i Lily, nie byli sztuczni; James – mdły, a Lily – przerysowana. Dlatego też, w Lily włożyłam całą siebie, a na Jamesa stworzyłam ideał chłopaka, o którym chyba każda z nas nie raz myślała. Chłopaka, który nie byłby pozbawiony wad. Z końcu to też wady tworzą człowieka i sprawiają, że jest się realnym. James ma całą masę cech, które uwielbiam w płci przeciwnej i które z całą pewnością przyciągają uwagę i sprawiają, że szybciej bije nam serce.
Ale nie chciałam przecież, by blog dotyczył tylko i wyłącznie tej dwójki! Dlatego też wprowadziłam mocne i jaskrawe charaktery Syriusza, Kimberly, Dorcas oraz reszty. Umieszczałam również wątki, jedynie z nimi. Prawdę mówiąc za bardzo uwielbiam Syriusza, by rezygnować z niego!
Mimo wszystko, czegoś nadal brakowało. Odpowiedź była prosta: podstron! I tu, z pomocą pospieszyła mi Halska. Pomogła mi je założyć, wytłumaczyła cierpliwie co i jak trzeba zrobić, by działało.
Teraz mam już wszystko, wszystko, czego tylko blogowi potrzeba do istnienia. I wcale nie są to podstrony, szata graficzna, bohaterowie… Tym wszystkim jesteście Wy, moi kochani. Bez Was ten blog nie istnienie, historia Lily i Jamesa, mojego pióra, zatrzymuje się, by powoli zniknąć. Ale dzięki Wam, oni żyją. A dzięki nim, żyję ja.
Blog przeszedł całkowitą metamorfozę. Zmieniłam adres, który wcześniej był przydługi, charaktery bohaterów z mdłych i sztucznych, na żywe postaci z mojej wyobraźni, zmieniłam także ich imiona i nazwiska (oczywiście tych, wymyślonych przeze mnie). Spróbowałam także popracować nad szatą graficzną strony samodzielnie, ale muszę się przyznać, że kompletnie brak mi talentu plastycznego i raczej nie lubię informatyki. Z tego też powodu, poprosiłam Halską o pomoc. Zrobiła prześliczny szablon, który zgodziła się mi „dać” (aktualny pochodzi z szabloniarni Goods). W ten oto sposób miałam już szatę graficzną, postaci… zaczynałam pisać od nowa.
Bardzo bałam się, by główne postaci, a więc szczególnie James i Lily, nie byli sztuczni; James – mdły, a Lily – przerysowana. Dlatego też, w Lily włożyłam całą siebie, a na Jamesa stworzyłam ideał chłopaka, o którym chyba każda z nas nie raz myślała. Chłopaka, który nie byłby pozbawiony wad. Z końcu to też wady tworzą człowieka i sprawiają, że jest się realnym. James ma całą masę cech, które uwielbiam w płci przeciwnej i które z całą pewnością przyciągają uwagę i sprawiają, że szybciej bije nam serce.
Ale nie chciałam przecież, by blog dotyczył tylko i wyłącznie tej dwójki! Dlatego też wprowadziłam mocne i jaskrawe charaktery Syriusza, Kimberly, Dorcas oraz reszty. Umieszczałam również wątki, jedynie z nimi. Prawdę mówiąc za bardzo uwielbiam Syriusza, by rezygnować z niego!
Mimo wszystko, czegoś nadal brakowało. Odpowiedź była prosta: podstron! I tu, z pomocą pospieszyła mi Halska. Pomogła mi je założyć, wytłumaczyła cierpliwie co i jak trzeba zrobić, by działało.
Teraz mam już wszystko, wszystko, czego tylko blogowi potrzeba do istnienia. I wcale nie są to podstrony, szata graficzna, bohaterowie… Tym wszystkim jesteście Wy, moi kochani. Bez Was ten blog nie istnienie, historia Lily i Jamesa, mojego pióra, zatrzymuje się, by powoli zniknąć. Ale dzięki Wam, oni żyją. A dzięki nim, żyję ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz