Czuła, że ściany ją przytłaczają. To było
więcej niż mogła znieść. Powietrze było ciężkie i wilgotne. Nie sposób było
oddychać. Wiedziała, że ma czerwone policzki, rozognione spojrzenie, że pocą
jej się i trzęsą dłonie, że transmutacja żaby w zegarek idzie beznadziejnie.
Zdawała sobie sprawę także z tego, że jest obserwowana. Czuła na sobie
spojrzenie czujnych, kocich oczu Minerwy McGonagall. Nie łudziła się nawet, że
uda jej się wyjść z sali bez uprzedniej rozmowy z profesorką. I nie tylko ona
miała zostać przepytana. Syriusz, siedzący ławkę za nią, denerwował się równie
mocno. Na jej nieszczęście był świetnym aktorem i udawanie stoickiego spokoju
przychodziło mu tak łatwo, jak oddychanie. Otarła spocone czoło wierzchem
dłoni. Jej domniemany zegarek był zielony, miał żabie nogi, a najgorsze było
to, że skrzeczał.
Obiecała sobie nie spojrzeć ponownie za
siebie. Nie znalazłaby tam niczego ponad pustym miejscem zostawionym przez
Jamesa Pottera, które rozpraszało ją do reszty. Gdyby tylko umiała transmutować
tą cholerną żabę w Rogacza… tylko na chwilę. Żeby nie musiała składać się dzisiaj
przed nauczycielką.
Zajęcia zawsze upływały jej relatywnie
szybko, jednak tym razem transmutacja przebiła wszystko. Ledwo weszli do klasy,
już musieli pakować rzeczy. Pod koniec lekcji, profesor McGonagall obwiesiła
jej i Syriuszowi rozmowę, której tak się spodziewali. Ociągała się ile tylko
mogła, by opóźnić w czasie nadciągającą konwersację. Nie miało to większego
sensu, ale nie mogła się powstrzymać. Podsunęła krzesełko do stolika,
ostatecznie zamykając torbę. Za sobą usłyszała cichy syk. Zerknęła ukośnie za
siebie wprost na Syriusza, śledzącego wzrokiem profesor McGonagall.
- Ja będę mówił – mruknął Syriusz, ledwie
poruszając ustami. Uniosła brwi do góry, kiwając tylko głową. – Staraj się
wyglądać bardziej na obrażoną niż umierającą – dodał, dopiero wtedy przenosząc
na nią wzrok. Ściągnęła usta gniewnie. Umierającą?!
– Coś w tym stylu, skarbie. – Puścił jej perskie oczko.
- Panno Evans, panie Black – powiedziała
zapraszająco profesor McGonagall, kiedy ostatni uczniowie opuszczali salę. Zielona
szata czarodzieja, jaką dzisiaj założyła podkreślała kocie oczy kobiety.
Wydawały się być dzięki temu bardziej zielone niż żółte. Zbliżała się już zima
jej żywota i brązowe, związane w ciasny kok włosy, strukturą przypominające
siano, delikatnie przyprószyła siwizna. Kościste dłonie złączyła na podołku
szaty, wyczekując ich koło swojego biurka z jasnego, starego drewna. Niechętnie
podeszli pod nią, starając się nie wymieniać żadnych niepotrzebnych spojrzeń. Była
zbyt bystra, by tego nie zauważyć. Lily starała się w ogóle nie zwracać na
Syriusza uwagi. Tak było bezpieczniej. W końcu miała udawać obrażoną z
jakiegoś, tylko jemu znanego powodu. Był dużo lepszy w te klocki niż ona, więc
nie miała zastrzeżeń. W tym momencie zgodziłaby się na wszystko (chociaż po
chwili zastanowienia i wzięcia pod uwagę pewnego dość istotnego szczegółu,
jakim jest to, że był Huncwotem… zdecydowanie nie na wszystko).
- Pani profesor, cokolwiek pani słyszała…
- zaczął Syriusz natychmiast, używając wyjątkowo uroczego i niewinnego
uśmiechu. Zdecydowanie wolała, żeby się tak nie uśmiechał. To wprost nie mogło
być normalne. Syriusz Black nie uśmiechał się niewinnie bez powodu, więc jeśli
tylko to robił, należało uciekać gdzie pieprz rośnie. – … tym razem to nie my,
słowo! – zapewnił Syriusz z przekonaniem.
- Gdybym oskarżała pana i pańskich
przyjaciół o kolejny wyskok, panie Black, z pewnością nie zapraszałabym na
rozmowę panny Evans – odpowiedziała oschle McGonagall, mrużąc oczy. Lily
zamrugała kilkakrotnie, starając się wyglądać równie niewinnie, co i Syriusz.
- Kamień z serca – odetchnął Łapa,
kontynuując przedstawienie. – Ale czy w takim razie mogę wiedzieć, dlaczego chciała
nas pani widzieć? Nie, żebym nie cieszył się pani wyjątkowo zajmującym
towarzystwem.
- Dochodzą mnie słuchy, że James Potter
nie pojawił się na zajęciach od trzech dni – przerwała mu nauczycielka,
ignorując ostatnie zdanie. - W tym również na moich, a nie przypominam sobie,
bym była wzywana do skrzydła szpitalnego, czy chociażby dormitoriów w sprawie
złego stanu zdrowia któregoś z moich podopiecznych – powiedziała chłodno,
unosząc brwi. – A skoro nie mogę w żaden sposób znaleźć ucznia, uznałam za istotne
zasięgnięcie języka. Pytam, więc: gdzie jest pan Potter?
- Jak zawsze wnikliwie, pani profesor.
Muszę przyznać, że jest to jedna z wielu rzeczy, które w pani podziwiam. Nie
ulega też wątpliwości, że zdecydowaną zaletą…
- Panie Black, gdybym chciała słuchać
tanich pochlebstw, z pewnością dałabym o tym znać – ucięła krótko. – A
tymczasem, jeśli już łaskawie pan skończył marnowanie mojego cennego czasu,
żądam wiedzy.
- Wiedza to szerokie pojęcie.
- Niech nie zmusza mnie pan do
ostateczności. Nie muszę chyba wspominać, że wolałabym nie zabierać kolejnych
punktów Gryffindorowi.
- Oczywiście – mruknął Syriusz. Odczekał
chwilę w ciszy. McGonagall cierpliwie patrzyła, jak bierze głęboki oddech i
wypina dumnie pierś. Wyglądał jak żołnierz oddający cześć kompanom poległym na
polu bitwy. – Z przykrością muszę przyznać się do winy. James zostawił mi list,
jaki dostał od rodziców, zawiadamiający o złym stanie zdrowia pani Dorei
Potter. Narwaniec teleportował się do Londynu tuż za bramami Hogwartu – powiedział
Syriusz, wyciągając zapisany wyjątkowo niedbałym pismem pergamin, który
nauczycielka machinalnie przyjęła. Gdyby Lily nie znała prawdy, byłaby mu
skłonna uwierzyć. – Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko, że próbowałem go
powstrzymać. Jak zawsze zresztą.
- Teleportował…? – powtórzyła piskliwie
profesor McGonagall, ledwie zauważając obecność listu w swojej dłoni. – O ile
sobie przypominam pan Potter nie posiada jeszcze licencji na teleportację.
- Powiedziałem „teleportował”? Och, miałem na myśli tylko tyle, że wziął mój latający
motocykl i…
- Mam, więc rozumieć, że jest pan w
posiadaniu magicznego prawdopodobnie niezarejestrowanego motocyklu?
- Ja? Magicznego motocyklu… ależ skąd!
Oczywiście, że wsiadł do Błędnego Rycerza. – Syriusz machnął ręką niedbale.
Lily miała ochotę dać mu owacje na stojąco. Dzięki tego typu zagraniom (bo nie
wierzyła, by faktycznie się mylił) jego wersja wydarzeń wydawała się być realistyczna.
- Każda opcja oznaczałaby zawieszenie w
prawach ucznia – pouczyła, prześlizgując spojrzeniem po nierównym piśmie. Na
jej czole pojawiło się kilka bruzd zmarszczek. Oddała list Syriuszowi z
zamyśleniem. Za chwilę odchrząknęła jednak gorzko, ponownie zwracając im swoją
pełną atencję. - Jakby nie było, nie dostałam żadnego zgłoszenia od Potterów o
przyjeździe ich syna.
- Oczywiście, że pani nie dostała. Jestem
przekonany, że James zapewnił ich, iż przebywa w domu na pani pełną zgodę. –
Łapa wzruszył ramionami bezradnie. Minerwa McGonagall zmierzyła go ostrzejszym
spojrzeniem, jednak ten pozostał nieugięty. Następnie przeniosła wzrok na Lily.
- Jest pani wyjątkowo milcząca, panno
Evans.
- Bardzo przepraszam, pani profesor.
Muszę przyznać, że jestem w dużym szoku.
- Nie zainteresowała się pani
nieobecnością Jamesa Pottera?
- Pani profesor za pozwoleniem, nie chcę
mieć nic wspólnego z tym chłopakiem. A tym bardziej z jego zakłamanym kolegą –
rzuciła chłodno (przynajmniej tak jej się wydawało), zezując na Syriusza.
- Ranisz mnie, Evans – jęknął
demonstracyjnie Black, robiąc minę. Przyłożył dłoń do lewej piersi, zaciskając
palce na swojej czarnej, dopasowanej szacie szkolnej.
- Jest jakiś konkretny powód takiego
nastawienia? Powinnam o czymś wiedzieć?
- Syriusz Black rozpuścił po szkole
okropną plotkę dotyczącą domniemanego związku między mną a nim – bąknęła na
wydechu. Nic więcej nie przyszło jej do głowy.
- Plotkę?! – zawołał Łapa z oburzeniem. –
Pani profesor, z całego serca mogę przysiąc, że obecna tu Lily Evans
bezwstydnie kleiła się do mnie na korytarzach! Mam na to świadków.
- Jak śmiesz! – żachnęła się Lily, czując
jak pąsowieje. W tym momencie nie musiała się zbytnio wysilać, by udawać złość.
Skrzyżowała ręce. – Wolałabym już kleić
się do Irytka.
- Chciałbym w to wierzyć. Szkoda tylko,
że fakty przeczą każdemu twojemu słowu, co? – Lily otwierała już usta, by mu
odpowiedzieć, jednak uprzedził ją ostry, sztywny głos profesor McGonagall.
- Nie dam się nabrać na tą farsę. Obawiam
się, że zbyt długo miałam do czynienia z przekrętami uczniów. – Zerknęła z
ukosa na Syriusza. – Na tyle długo, by wiedzieć, kiedy jestem w stanie coś
zdziałać – dodała ciszej, bardziej do siebie niż do nich. – List jest
prawdziwy, ale to nie znaczy jeszcze, że dam sobie zamydlić nim oczy – orzekła,
siadając za swoim biurkiem. – Dlatego też zamierzam wysłać do Potterów sowę.
Lily czuła, jak żołądek podchodzi jej do
gardła. Zesztywniały wszystkie części jej ciała. Oczywiście, że im nie
uwierzyła. Przynajmniej nie we wszystko. Syriusz wydawał się być równie
rozluźniony, co i na początku. Nawet nie drgnął, kiedy McGonagall pisała list
do rodziców Jamesa. Musiał wiedzieć, że po kolejnych kilku słowach dociekań,
wypuści ich tymczasowo bez większych konsekwencji. Przerabiał to już wiele
razy.
- Nie miała żadnych dowodów – powiedział
jej, kiedy szli razem przez korytarz w stronę Wieży Gryffindoru. – Nie zrobi
nam nic, póki nie dostanie listu zwrotnego od Potterów.
- Chyba, że ktoś się wygada – zauważyła trafnie
Lily, poprawiając torbę.
- Chyba, że ktoś się wygada – powtórzył
za nią, przyznając tym samym rację jej spostrzeżeniom. – Ale to mało
prawdopodobne. Chyba nie podejrzewasz nikogo z nas o zdradę, co?
- Nie. Raczej o nieuwagę – poprawiła, nie
chcąc jednak podawać imion. Nie byłoby to ani taktowne, ani sprawiedliwe.
Czasami pozory mylą i ci najsłabsi mogą okazywać się najsilniejszymi i na
odwrót. Dlatego nigdy nie lubiła wyciągać pochopnych wniosków. Nie znaczy to,
oczywiście, że tego nie robiła. Bądź, co bądź była tylko człowiekiem i
ocenianie na pierwszy rzut oka leżało w jej naturze. Syriusz nie dociekał
jednak, co ją uspokoiło. Wydawał się też być nadal wyjątkowo rozluźniony.
- Będzie czekała na odpowiedź Potterów –
mruknął po raz wtóry, przegryzając czerwone jabłko, które wyjął ze swojej torby,
ozdobionej w liczne napisy należące do Huncwotów. – To konkretna kobieta.
- I dostanie swoją odpowiedź –
przytaknęła Lily, zauważając kolejną lukę w jego doskonałym planie. – Tylko, co
jeśli już przeczyta list? Dowie się, że kłamaliśmy, a wtedy wyciągnie
konsekwencje. I nie wydaje mi się, żeby miała być dla nas łagodna. – Syriusz
wzruszył ramionami, przeżuwając mięsisty owoc.
- Faktycznie dostałoby nam się równo. Ale
James wróci do tego czasu – powiedział z taką pewnością siebie, jakby
faktycznie w to wierzył. – A nawet jeśli nie, to nie musisz się martwić
rodzicami Jamesa. Ich list nam nie zagraża.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Jeśli cię to uspokoi, to sam wyślę sowę
do Dorei i Charlusa.
- Ale przecież Jamesa u nich nie ma!
- Niekoniecznie. List, który pokazałem
McGonagall jest prawdziwy, a więc Dorea naprawdę czuje się gorzej. Skubaniec
nic mi nie powiedział – syknął. – Pewnie dostał go już po… - Skrzywił się,
najprawdopodobniej szukając odpowiednich słów na zaistniałą sytuację. – Mógł,
więc udać się do domu.
- Syriuszu, widziałam go na mapie. W
Zakazanym Lesie, słowo! – Zastąpiła mu drogę, zmuszając go tym samym, by się
zatrzymał. Westchnął ze zmęczeniem. Nie dawała za wygraną i mierzyła go
zielonym, nieznoszącym sprzeciwu spojrzeniem.
- Wiem, Lil. Ale równie dobrze mogło ci
się wydawać, że go widzisz. Jesteś zmęczona, obwiniasz się za jego zniknięcie i
myślisz o nim. Nic dziwnego, że go widziałaś.
- Chcesz powiedzieć, że mam zwidy, Black?
Albo, że kłamię?
- Nie. Chcę powiedzieć, że umysł lubi
płatać nam figle i nawet, jeśli wydaje ci się, że go widziałaś… prawda może być
taka, że jest daleko stąd – stwierdził spokojnie. Lily uniosła głowę wyżej.
Czuła, jak plecy same jej się prostują, a z ust wydobywa głos pewniejszy niż
kiedykolwiek indziej.
- Wiem, że to był James. Jestem tego
pewna tak jak tego, że tu stoję i nie pozwolę ci zabrać mi tej pewności –
oświadczyła oschle, tonem przypominającym papier ścierny.
- To dlaczego nie przyszedł, kiedy
wysłałaś mu swojego patronusa? – spytał chłodno, doskonale zdając sobie sprawę
z tego, że jego pytanie trafia w czuły punkt. Nie wiedziała, że obserwował ją,
kiedy czarowała w nocy. Przełknęła jednak irytację. Mogła się spodziewać, że
jej nocne penetrowanie mapy przy świetle nie pozostanie niezauważone.
- Nie wiem – odpowiedziała szczerze. –
Pewnie myśli, że go podpuszczam.
- Evans, nie jesteś aż tak dobrym kłamcą
i nawet on to wie.
- A jednak nie poznał się, kiedy udawałam
twoją dziewczynę – pożaliła się. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jak
bardzo ją to bolało. Remus i Dorcas nie mieli z tym żadnego problemu;
wiedzieli, że ją i Syriusza tak naprawdę nic nie łączyło. James uwierzył w to
od razu. Syriusz musiał przyznać jej rację i tym razem. - Uwierzył w kłamstwo
bardziej niż w prawdę.
- Czasami tak jest łatwiej, Lil.
Odłożyli wysłanie sowy do Potterów na
późniejszy termin. Dobrze wiedzieli, że McGonagall patrzy im na ręce, a Syriusz
obiecywał jej, że ma „swoje sposoby” na bycie niezauważonym. Pokój Wspólny był
zatłoczony i gwarny. Na ich wejście niektóre rozmowy na chwilę ucichły, by
ustąpić miejsca szeptom. Evans objęła się rękami, przyśpieszając kroku. Wspięła
się po schodkach prowadzących do dormitoriów chłopców wraz z depczącym jej po
piętach Łapą. Przemierzyła szybko wąski korytarz, po czym nacisnęła klamkę odpowiednich
drzwi; ustąpiły z cichym kliknięciem. W środku czekali już na nich pozostali
Huncwoci, a także Dorcas, Jodi i Mary. Z tego, co pamiętała, Kimberly wciąż
miała zajęcia, a to pozwoliło odetchnąć jej z małą dozą ulgi. Oskarżycielskie i
cierpiętnicze spojrzenia Anistone w niczym jej nie pomagały.
- Słyszeliśmy, że McGonagall kazała wam
zostać po lekcji. – Remus wstał ze swojego miejsca, zmierzając ku nim powoli.
Troska i obawa pozostawiały wyraźne bruzdy na jego twarzy.
- Póki co jesteśmy bezpieczni, chociaż
ten rogaty sukinsyn nieźle nas wkopał – warknął Black, opowiadając im pokrótce
ich rozmowę z opiekunką Gryffindoru. Dorcas wzdychała co chwilę ciężko,
rozglądając się na boki, Remus zmrużył oczy, prawdopodobnie ledwo słuchając
końcówki słów Syriusza, Jodi objęła rękami nogi, miotając pociemniałym
spojrzeniem po obecnych. Peter pocierał podbródek, jakby nad czymś gorączkowo
myślał, a Mary tupała nogą o podłogę ze złością.
- Zawsze musi coś wymyślić – syknęła Macdonald.
– Jak tylko się znajdzie skopię mu ten jego czystej-krwi tyłek.
- Skąd masz ten list, Syriuszu? – zapytał
trzeźwo Peter. Syriusz skrzywił się, jakby go coś zabolało.
- Wydaje mi się, że James dostał go tego
dnia, co zwiał – odpowiedział szczerze, podając do wglądu pergamin Remusowi. Lupin
pokiwał w zamyśleniu głową. – Znalazłem go na jego szafce nocnej.
- Co pisze Charles? – mruknęła Mary z
troską. Lily dobrze wiedziała, że zarówno Syriusz, jak i Mary dobrze znają
rodzinę Potterów. W końcu w jakimś stopniu cała trójka była spokrewniona i chociaż
dla Blacków, pani Blair Macdonald (ojciec Mary – mugol - nie żył) była
skreślona, to Potterowie przyjmowali ją z otwartymi ramionami.
- Dorea czuje się gorzej – mruknął
Syriusz, opierając się o biurko. Mary przyłożyła dłoń do piersi, wstrzymując
oddech. – Każe nie przejmować się Jamesowi, pozdrawia nas… - Wzruszył
ramionami.
- Przerosło go to – stwierdziła Jodi
bardziej do siebie niż do nich, poprawiając przy tym okulary.
- Proszę? – bąknęła Dorcas, nadstawiając
uszu. Jodi rzuciła jej szybkie spojrzenie.
- No wiesz, najpierw Lily i Syriusz razem.
– Evans chrząknęła znacząco, ale Ferrante kontynuowała, ignorując ją. – A
później jeszcze ten list. Nie mógł powiedzieć o złym stanie matki najlepszemu
przyjacielowi. – Black wyprostował się ze szklanką wody w dłoni. Jodi uniosła
kącik ust do góry. – Nie mógł o tym porozmawiać z tobą Syriuszu; jedyną osobą,
z którą zapewne chciał w ogóle o tym rozmawiać.
- Jodi, James ma też nas – oburzył się
Peter. Remus wymamrotał jakieś słowa poparcia.
- Nie sądzę, by to było to samo. Nie
obraźcie się, ale Syriusz znacznie lepiej orientuje się w sytuacji. Może i
wiedzieliście, że pani Potter nie ma się najlepiej, ale nie ciężko domyślić
się, że to Łapa zna całą sytuację od podszewki – zauważyła. Ciężko było się z
nią nie zgodzić.
- Ja też wiedziałam – szepnęła Mary,
otwierając szerzej jasne oczy. – Znałam sytuację.
- Ale nie jesteś Syriuszem – powiedziała
łagodnie. Mary westchnęła ciężko. – Potrzebujemy sposobu, żeby nauczyciele
uwierzyli, że mają do czynienia z Jamesem – odezwała się po chwili milczenia.
- Masz rację – podchwycił Syriusz. – Ja
mógłbym być Jamesem. Wystarczyłoby mieć… eliksir wielosokowy. – Zerknął z ukosa
na Lily. Dziewczyna uniosła wysoko brwi.
- I myślisz, że ja go mam, tak?
- No wiesz, masz wiele ciekawych
eliksirów. – Wzruszył ramionami. Zmrużyła oczy gniewnie.
- Akurat tego nie. Do jego sporządzenia
potrzeba wiele drogich i ciężkich do zdobycia ingrediencji.
- Powiedz tylko czego ci trzeba, a to
dostaniesz. – Syriusz wyszczerzył zęby, pewny swego.
- Świetnie! Załatw mi składniki i miesiąc
czasu, a dostarczę ci eliksir w szklanej fiolce i z podpisem „weź się do nauki”
– sarknęła, wypominając mu jego beznadziejność w eliksirach.
- Cholera – zaklął Syriusz, natychmiast
porzucając pomysł.
Lily westchnęła, siadając na jednym z
czterech łóżek. Na chwilę schowała twarz w dłoniach ze zmęczenia. Nie chciała
tego. Nie tak miało wyglądać jej wspaniałe kłamstwo. Owszem, chciała wystawić
Jamesa, miała nadzieję, że będzie wściekły, że będzie cierpiał, ale… nie aż
tak. Nigdy nie spodziewałaby się, by chłopak, któremu nie zależy miał się
zachowywać w ten sposób. Umówił się z Nicole Sorrow, na litość Boską! To by
znaczyło, że poszedł dalej. Nie sądziła, by zasada „nie wolno podrywać byłej
dziewczyny przyjaciela” była aż tak mocna. Szczególnie, jeśli ta „dziewczyna”
miała być tylko trofeum. W dodatku nigdy nie definiowali żadnego rodzaju
związku. Może i był zły na Blacka, ale przecież nie do tego stopnia, by nie móc
z nim pogadać na temat choroby matki. Jednak nie mogła się czuć bardziej winna
niż teraz. Rozejrzała się po reszcie. Nawet nie słyszała słów, jakie
wypowiadali. Jedynie widziała, jak poruszają wargami.
Patrzyła, jak Jodi ciemnieją włosy z
jasno-brązowych na hebanowe. Takie, jakie miał James. Zamrugała kilkakrotnie,
prostując się. Czuła, jak na jej ustach pojawia się uśmiech. Jakie były szanse
na powodzenie misji? W końcu wygląd to nie wszystko. Wiele do życzenia
pozostawiały różnice w charakterze, sposobie mowy i doboru słów, intonacji,
mimice, ruchach, czy chociażby uśmiechu. Dodatkowo Jodi Ferrante nigdy nie była
skłonna do nadużywania talentu. Mimo wszystko, pod presją chwili, musiała
spróbować.
- Jodi – zaczęła napiętym z podenerwowania
głosem. – Mam pewien pomysł, ale będę potrzebowała twojej pomocy.
- Cokolwiek zechcesz – mruknęła
zdezorientowana dziewczyna, splatając ze sobą dłonie. Jej włosy zdążyły już
powrócić do naturalnego koloru.
- Cieszę się, że tak mówisz. Myślisz, że…
- urwała szukając odpowiednich słów. – Byłabyś w stanie zmienić się w Jamesa? –
wypaliła, zwracając tym samym na siebie uwagę innych.
- Och, Lil – jęknęła Jodi dużo mniej
zaskoczona niżby wypadało. – Już wcześniej o tym pomyślałam, ale o niczym wam
nie mówiłam, bo nie sądzę, żebym miała dać radę. Wiesz, to dość zaawansowany
rodzaj magii i nigdy tego nie próbowałam. Dobrze wiecie, że nie zmieniałam zazwyczaj
nic więcej, ponad koloru włosów i oczu.
- I kształtu nosa – napomknęła Mary.
- Chodzi mi o to, że ciężko jest
odzwierciedlić drugiego, konkretnego człowieka. Co innego jakiegoś stworzonego
w wyobraźni, takiego który nie musi przypominać faktycznie istniejącej osoby. –
Lily poczuła, jak na serce opada jej wielki głaz.
- Możesz spróbować – zauważyła Dorcas.
- I to zrobię, ale nie chcę nic
obiecywać. Poza tym, jaki ze mnie James Potter? – Skrzywiła się niechętnie. –
Nie umiem dobrze kłamać.
- Postaraj się.
Syriusz potarł brodę, mamrocząc pod
nosem. Za chwilę sięgnął pod materac swojego łóżka i wyciągnął zgięte na pół,
ruchome zdjęcie czwórki chłopaków. Przepychali się, szczerząc zęby i machając
do aparatu. Dwóch z nich trzymało dumnie miotły, wypinając pierś. Nie mogło być
zrobione dalej, jak pół roku temu.
- To ci pomoże? – spytał, podając zdjęcie
Jodi. Dziewczyna ujęła je dłonią i wzruszyła ramionami.
- Na pewno nie zaszkodzi.
Wzięła głęboki oddech i wpatrzyła się w
jeden, konkretny punkt na zdjęciu. Za chwilę jej włosy zaczęły skracać się i
ciemnieć. Sprężyste loczki ustąpiły miejsca lśniącym, potarganym kosmykom. Przy
kolejnym oddechu, oczy pociemniały jej, zmieniając odcień najpierw na szary,
później piwny (żaden z nich nie przypominał orzechowych tęczówek Jamesa
Pottera). Kości policzkowe zmężniały jej, a szczęka stała się bardziej
kwadratowa. Skóra twarzy zdawała się mieć lekki zarost (mimo wszystko nie była
to nieziemsko przystojna twarz Rogacza, chociaż przypominała go do złudzenia).
Ramiona poszerzyły się znacznie, a pierś zapadła, rozbudowując się na bokach.
Jodi urosła dodatkowo przynajmniej dwadzieścia centymetrów. Szkolny strój
opinał ją niezdrowo i wyglądał na niej co najmniej dziwnie. Damski krój i mały
rozmiar zdawały się już na nią nie pasować. Rękawy bluzki rysowały wyraźne
mięśnie. W między czasie zdjęła buty, gdyż stopy najwyraźniej już na wyczucie zwiększyły
jej się o cztery rozmiary.
- Łał – mruknęła Mary, rozdziawiając
buzię, podobnie, jak i cała reszta. Remus przetarł oczy, a Syriusz wypuścił ze
świstem powietrze. Lily zatkała sobie usta dłonią. Miała już przed sobą
niedoskonałą wersję Jamesa Pottera w damskich, za małych ciuchach i z
rumieńcami na policzkach.
- Jods, jesteś niesamowita. Mój Boże,
wyglądasz niemalże, jak James – stwierdziła z zachwytem. I chociaż ciężko było
jej nadal myśleć, że to Jodi, jednak zdecydowanie nie był to też James Potter.
Nie dla niej. Potrafiłaby na wyścigi wyliczać niedociągnięcia.
- Niemalże? – powtórzyła za nią Dorcas z
niedowierzaniem. – Jest identyczna!
Jodi-James uśmiechnęła (/nął?) się
delikatnie ustami łudząco podobnymi do tych, które należały do Rogacza. Tylko,
że to nie był ten wyniosły, pewny siebie uśmiech. Widzą to, co chcą widzieć – pomyślała Lily.
- O Morgano – bąknął Syriusz – Muszę
pamiętać, żeby uprzedzić Jamesa, że za żadne skarby ma się tak nie uśmiechać. W
damskiej szacie też nie wygląda najlepiej. – Peter i Mary zachichotali, ale
Lily nie potrafiła do nich dołączyć.
- To się nie może udać – jęknęła Jodi,
spanikowana. Przytknęła rękę do męskiej szczęki, zakrywając usta.
- Przede wszystkim musisz się przebrać –
powiedział uspokajająco Remus. Twoje szaty psują całe wrażenie.
Ubrania Jamesa pasowały na nią, jak ulał.
Mimo wszystko nadal nie wyglądała jak on. Nie dla Lily. Syriusz wydawał się
mieć również kilka uwag, jednak otwarcie o nich mówił, a Jods robiła co tylko w
jej mocy, by się poprawić.
- Muszę się mocno powstrzymywać przed
mówieniem do ciebie „James” – zawołała z zachwytem Mary. Dorcas przytaknęła jej
żywo.
- Szkoda tylko, że nie zachowujesz się,
jak Rogacz – burknął Peter. Dziewczyny zmierzyły go ostrym spojrzeniem. – To
znaczy, byłoby to dziwne, ale… McGonagall nie jest łatwo oszukać.
- On ma rację – zgodziła się Evans,
zeskakując z biurka, na którym aktualnie siedziała. Syriusz i Remus również
pokiwali głowami. – McGongall doskonale wie, że Jodi jest metamorfomagiem.
Kiedy tylko ją zobaczy, zwęszy podstęp.
- Lil, to był twój własny pomysł –
zauważyła Dorcas nieco zbyt pretensjonalnie. Jodi przygryzła wargę, co tylko
upewniło Lily, że nie nadaje się na Jamesa Pottera (chyba jeszcze nigdy nie wyglądał tak homoseksualnie jak w tej chwili
– przyszło jej na myśl).
- Wiem o tym. Ale to był impuls.
Desperacja. Nie wzięłam pod uwagę tego, że McGonagall wie!
- A inni nauczyciele? – Mary uniosła
lekko kącik ust do góry. – Nie wszyscy są równie sprytni, co McGonagall.
Wystarczy, że Jodi wejdzie do klasy, posiedzi na kilku lekcjach i załatwione!
- Ominą mnie moje zajęcia – mruknęła
niechętnie Ferrante. – Nie obraźcie się, chcę pomóc, ale nie jestem tak
błyskotliwa, jak chociażby Lily, czy Remus. Muszę nieźle nadrabiać, jeśli chcę pracować
dla Gringotta.
- Nie chcemy cię obciążać – zapewniła
uspokajająco Lily.
- Nie musisz niczego omijać. To znaczy,
wiele razy jest tak, że kiedy ty masz zajęcia, James ma przerwę. Ma grafik
praktycznie identyczny z tym, który ma Lil – ciągnęła z zapałem Dorcas.
- Niekoniecznie – poprawiła ją Evans. –
Wiem, że sama podsunęłam ten pomysł, ale zastanówcie się tylko; kiedy Jodi
pojawi się, jako James jedynie na kilku lekcjach, reszta nauczycieli będzie
jeszcze bardziej oburzona i będą naciskać tym mocniej na McGonagall, a nawet
Dumbledore’a. Wtedy nie dość, że pod nóż wpadniemy my to i pociągniemy za sobą
Jodi i pogorszymy sytuację Jamesa.
- Wszystko widzisz w ciemnych barwach,
Lily. Musisz trochę przystopować.
- Muszę myśleć trzeźwo – żachnęła się
Ruda. Zerknęła ukosem na powracającą do własnego wyglądu Ferrante. – James musi
się znaleźć do jutra.
- Do jutra? Nie ma takiej możliwości! –
Syriusz klepnął otwartą dłonią w swoją nocną szafkę. – Zaszył się w taki
sposób, że za żadne skarby nie znajdziemy go do jutra. Poza tym, McGonagall nie
dostanie tak szybko listu zwrotnego od Potterów. A nawet jeśli już go dostanie,
to zobaczysz, że Charles stanie po naszej stronie.
- Bo James zginął i nikt nie wie gdzie
może być? Syriuszu, myślisz, że Charles Potter będzie ochoczo popierał zmyśloną
wersję wydarzeń, chociaż jego jedyne dziecko zaginęło? Kto wie, gdzie on teraz
jest. Jesteśmy w stanie wojny i Potterowie wiedzą o tym lepiej niż ktokolwiek
inny!
- Mówiłaś przecież, że go widziałaś w
Zakazanym Lesie, tak? – podchwycił sprytnie Black, poddając to tym samym pod
wątpliwość.
- Tak – bąknęła zbita z tropu.
- Więc, jeśli widziałaś go w Zakazanym
Lesie i… jak rozumiem samego, to nic mu nie jest. Nie zaginął, a my
mniej-więcej wiemy gdzie jest.
- To skoro tak mniej-więcej wiemy gdzie
jest, to powiedz mi, jak to się stało, że nie mogłeś go przez tak długi czas
znaleźć? – warknęła przez zaciśnięte zęby. Syriusz wyprostował się dumnie. –
Wiesz co? Daruj sobie tłumaczenie – prychnęła, zarzucając torbę na ramię. –
Sama go znajdę.
Na dworze zapadał już zmrok, a powietrze
było o wiele chłodniejsze niż kilka godzin temu. Mroźny wiatr szumiał koło jej
uszu, szarpiąc uparcie poły jej płaszcza. Otuliła się szczelniej, rozkładając
po raz kolejny przed sobą mapę. Doszła już do wprawy w odnajdowaniu błoni
Hogwartu, jednak na całym terenie nie znalazła żadnej innej kropki, prócz
własnej, podpisanej nazwiskiem „Lily Evans”. Przeczesała nawet część zamku,
mając nadzieję na powodzenie misji, jednak tam kropek było zbyt wiele i po
kilku minutach dostała oczopląsu. Zakazany Las zostawiła sobie na koniec.
Wśród drzew nie znalazła nic, co mogłoby
ją zainteresować i chociaż wydawało jej się, że na błoniach pojawiła jeszcze
inna osoba, to już na pierwszy rzut oka widziała, że nie jest to James. Podejście
do linii drzew Lasu nie było trudne. Po prostu zmusiła się, by o tym nie
myśleć. Dużo ciężej było jej wejść między wysokie, nieprzyjazne drzewa. Gęste
runo leśne porastało wilgotną, miękką ziemię pełną żółtych, czerwonych i
brązowych liści. Krzewy rosły ciasno przy sobie, rzucając cienie większe niż
powinny. Błotnista, wąska ścieżka znikała w środku gęstego Lasu, osłonięta
przez mgliste, parne powietrze. Z jej ust wydobywały się białe kłęby pary,
podobne do leśnej mgiełki. Wciągnęła w nozdrza zapach zgniłych liści, mokrej
kory drzewnej i mchu. Po plecach przebiegł jej dreszcz.
Przemogła się i wkroczyła do Zakazanego
Lasu. Zwlekanie z tym dłużej w niczym by jej nie pomogło. Nie mogła teraz
zawrócić. Zapach, który czuła już przed wejściem między drzewa, teraz nasilił
się. Powietrze było tak wilgotne, że niemal czuła osadzające się na jej włosach
i skórze kropelki. Westchnęła ciężkim powietrzem, rozglądając się dokoła.
Wydawało jej się, że w lesie było dużo ciemniej niż być powinno. Wyjęła różdżkę,
oświecając sobie drogę i przeganiając pobliskie cienie wąską strużką światła z
jej końca. Potarła ramię wolną dłonią, chcąc choć na chwilę poczuć ciepło.
Miała wrażenie, że z każdego cienia patrzą na nią świecące pary oczu; słyszała
trzaskanie gałęzi, pohukiwanie sowy i świst wiatru. Kilka razy poczuła silną
potrzebę spojrzenia za siebie, jednak za każdym razem powstrzymywała się przed
tym. Runo leśne stało się uboższe, a liście pokrywające ziemię, bardziej szare.
Nie przypadło to jej do gustu. Nieopodal przez powalone drzewo przemknęło
jakieś leśne zwierzątko z puchowym ogonem. Widok małego zwierzęcia uspokoił ją
nieco.
Zerknęła na mapę Huncwotów. Dotarła już
dość daleko. Jej kropka majaczyła niedaleko od krawędzi mapy. Zwinęła, więc ją,
wciskając do głębokiej kieszeni płaszcza. Nie chciała, żeby zawilgotniała, poza
tym i tak zdawała się być bezużyteczna. Wolała nie zapuszczać się dalej w las.
Nie znała go i sama myśl o spotkaniu jednego z zamieszkujących tu stworów
okrytych złą sławą, przyprawiała ją o gęsią skórkę. Jednak była na tyle
zdenerwowana nieobecnością Pottera i własnym położeniem, że nie miała ochoty
być mądrą. Zatrzymała się i gniewnie zaciskając dłonie w pięści, zawołała:
- James! – Jej głos niósł się echem po
lesie, zostawiając za sobą nieprzyjemną ciszę. – Potter, do cholery! - Kilka
ptaków wzbiło się w powietrze z najbliższego niej drzewa. – Wiem, że tu jesteś,
słyszysz?! Widziałam cię na mapie. Wysłałam do ciebie patronusa, na Brodę
Merlina! – krzyknęła, czując jak napływają jej do oczu łzy. – Nie wróciłeś –
pożaliła się pustce, powstrzymując się z trudem od łkania.
Była już zmęczona. Zmęczona ciągłymi
pretensjami, wyrzutami sumienia, nieobecnością Pottera, udawaniem przed szkołą
kogoś innego, kłamstw, plotkowania i całej tej nagonki na nią. Nie chciała już
być dzielna i twarda. Miała ochotę móc się rozpłakać i wiedzieć, że nie ma się
czego wstydzić. Chciała obudzić się chociaż raz pełna energii i zadowolona z
nowego dnia. Chciała myśleć i zamartwiać się przedostatnim rokiem tak, jak
powinna. Zamiast tego bawiła się w kotka i myszkę, walcząc o swoją prywatność i
próbując wygrać własne życie. Każdego dnia toczyła bój na polu towarzyskim, nie
chcąc potknąć się o rąbek spódnicy. Nie łatwo przychodziło jej robienie „dobrej
miny”.
Ale oprócz tego, była jeszcze wściekła.
Wściekła, że James Potter traktuje ich wszystkich, jak szmaciane laleczki,
których nie musi informować o swoich
nieobecnościach. Wściekła, że nikt nic z tym nie robi; że wszyscy czekają
aż rozwiązanie samo zapuka do drzwi ich dormitoriów. Ale przede wszystkim o to,
że nie odpowiedział. Podarowała mu swojego pierwszego patronusa, a tymczasem on
tak jej się odwdzięczał! Wiedziała, że go dostał.
- Expecto
Patronum! – mruknęła, obserwując, jak z końca jej różdżki wysuwa się snop
srebrnego światła. Nic więcej się nie stało. Srebrna mgiełka rozpłynęła się w
powietrzu jeszcze zanim zdążyła przybrać jakikolwiek kształt. Jęknęła cichutko
z rozpaczy. Nie powinno ją to dziwić. Nie była szczęśliwa; nie miała wielkich
nadziei. Ciężko było jej przywołać szczęśliwą myśl.
Nie powinna wchodzić do Lasu. Nie było to
ani mądre ani potrzebne. Miała ochotę dać się ponieść emocjom i pozwolić, by
łzy popłynęły po jej zmarzniętych, zawilgotniałych policzkach; chciała
zawrócić. Zwalczyła jednak ten opór, na którego miejscu ponownie pojawiła się
irytacja i złość.
- Potter! – zawołała do Lasu. To również
nie było mądre. Nie powinna była podnosić tutaj głosu. Chyba tylko cudem
uratowała się od jakiegoś nieszczęścia. – Nie spławisz mnie. Nie po to tu
przyszłam, żebyś i tym razem mnie olał – kontynuowała, słysząc we własnym
głosie żal. – Dostałeś mojego patronusa… to łania – parsknęła niekontrolowanym
śmiechem, czując, jak oczy zachodzą jej łzami. Łania i jeleń były indiańskim
totemem związków partnerskich. Oczywiście. – James, proszę wróć – dodała
ciszej, po dłuższej chwili milczenia.
Nikt jej nie odpowiedział. Wytężała
słuch, licząc na odzew, ale ten nigdy nie nadszedł. Syriusz musiał mieć rację.
Jamesa wcale nie było w Zakazanym Lesie. Kropka, którą widziała na mapie nie
istniała. Wydawało jej się. Przyśniło. I zamiast słuchać głosu rozsądku (jakim
tym razem był Syriusz, jakkolwiek to brzmi), wolała pójść na żywioł, dzięki
czemu wylądowała zmarznięta w środku lasu pełnego wrogo nastawionych magicznych
stworzeń.
Tuż za jej plecami trzasnęła gałąź.
Dźwięk był taki sam, jak ten, gdy ona łamała gałązki, stając na nie stopą. Już
od pewnego czasu podświadomie spodziewała się spotkania z jakimś magicznym
stworzeniem i najbardziej wyobrażała sobie na tym miejscu centaura, lecz mimo to
serce stanęło jej w gardle. Odwróciła się błyskawicznie wystraszona.
Nie tego się spodziewała.
- Przepraszam, Evans – odezwał się cicho.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, błysnęło
czerwone światło.
***
Nawet nie znacznę się tłumaczyć. Jest tego zbyt wiele. Po kolei jedna rzecz za drugą sypały mi się i opóźniały dodanie rozdziału. Nawet nie było kiedy odpocząć, chociaż zdecydowanie powinnam. Mam nadzieję, że 12 stron w Wordzie udobrucha Was nieco. Gdyby nie moje "trzeźwe" myślenie, notka byłaby już w niedzielę. Oczywiście, musiałam sobie przypomnieć, że połowa nie zgadza mi się z poprzednimi rozdziałami. Zakończenie miało być inne. Musiałam naprawić błąd i przyznam szczerze, że kosztowało mnie to trochę (mam tu na myśli przyszłe rozdziały). Wiem, że wszyscy stęsknili się za Jamesem, więc na poprawę humoru dodam, że pan Potter POWRACA w kolejnej odsłonie LE. Obiecałam sobie, że będę trzymała buzię na kłódkę, ale już sama czekam z wytęsknieniem na jego osobę, poza tym zawiodłam Was ostatnio. Należy się chociaż tyle z mojej strony.
Jak zwykle muszę podziękować, ucałować i wyściskać na odległość miłościwie mnie ścigających, moich prywatnych ninja xD. Dziękuję wszystkim po kolei i każdemu z osobna za wywoływanie u mnie (zresztą całkiem należących mi się) wyrzutów sumienia i ściganie mnie o kolejne rozdziały. Ktoś musi mnie trzymać w ryzach, inaczej całkiem się rozbestwię (o ile już tegoo nie zrobiłam). Pewnie powinnam imiennie podać osóbki, którym zawdzięczamy notkę, jednak wiele miałam anonimów, chociaż też nie mało podpisanych podróżek (xD). Były też osobiste, żywe rozmowy od osób cielesnych i realnych upominających się o rozdział. A więc: tadan! Nie będę wymieniać, bo nie chcę kogoś urazić i pominąć. Dlatego Wy, co wiecie: dziękuję!
Nie przedłużając:
Wasza,
Lil
Omg. Omg. Uduszę. Uduszę jak nic.
OdpowiedzUsuńW takim momencie mi przerywać? No kurde no.
Kto to jest? Może Jacob.
Sprawdziłam w sondzie kto ją miał przyprowadzić XD
No więc tak. Mam kolejną teorię.
Teraz Jacob poprowadzi ją na to "przelanie krwi" czy whatever to było. I James bohatersko się pojawi i ją uratuje. Albo pojawi się nie bohatersko, a potem się dowie, że ją porwali i ją uratuje.
Tylko błagam niech mu nic się nie stanie i niech potem nie będzie nieprzytomny, bo chyba umrę jak go dłużej nie będzie.
Zbyt długa rozłąka nie jest dobra. Wcale.
Syriusz mój ziomek. xD Lubię go. Jest kochany.
I KURDE JAK BĘDZIESZ MI TAK ZWLEKAŁA Z 34 ROZDZIAŁEM TO UKATRUPIĘ. Siekierą. Albo maczetą. Do wyboru.
No więc tak. Kocham i pozdrawiam, i życzę weny, i czaasu dużo. Żeby tą 34 notkę napisać.
NO <3
I właśnie za to Cię kocham xD Już zaczynam pisać 34-tą, żeby wykorzystać chwilę wolnego czasu na chorowanie ;p
UsuńWitam, witam! Po raz pierwszy dodaję tutaj komentarz nie anonimowo (w końcu założyłam konto na gmailu, ależ ja zacofana). Uwielbiam twoje blogi, wszystkie razem i każdy z osobna! Muszę się też przyznać do tego, że jestem jedną z osób, które nękają cię pytaniami (dopiero od niedawna podpisuję się "A"). Co do tego rozdziału - cudowny jak zawsze, ale zgadza się z przedmówczynią, zabić można z skończenie w takim momencie!
OdpowiedzUsuńSądzę, że to dobry moment, żeby nominować cię do Libster Awards :) Być może nie bawisz się w to, ale nominacja nie zaszkodzi ;)
A gdyby ci się nudziło zapraszam do mnie doratonks.blog.pl lub rudowlosalily.blog.pl
Oczywiście czekam na rozdział 34 i rozdziały na innych blogach!
Pozdrawiam AlohomoraTej!
W takim razie muszę i Tobie podziękować za angaż w opowiadania i bardzo potrzebne napominania mnie xD. Dziękuję za nominacje, ale obawiam się, że nie mam zbyt wiele czasu. Jak już coś piszę, to chcę pisać opowiadanie, bo jak wszyscy wiemy Lil nie jest zbyt terminową dziewczynką ;]
UsuńLiczyłaś, że udobruchasz nas tym rozdziałem?! Zakończonym w takim momencie?! No weź, Lil...
OdpowiedzUsuńKto jest tajemniczą osobą? Jacob? A może James? Albo...Jeszcze ktoś. Na przykład Snape! Nie mam pojęcia więc 34 musi się pojawić jak najszybciej.
I żeby było w nim dużo Jamesa. Masa Jamesa. Żeby był tam sam James, za którym tak strasznie się stęskniłam, że to aż boli. Naprawdę! Trzęsą mi się ręce, chce mi się płakać, a mój żołądek...cóż, w sumie nie mam żołądka. Oczywiście Syriusz jest cudowny i kocham go, ale w tym momencie potrzebuję mojej pigułki szczęścia jaką jest James Potter.
Na koniec dodam tylko jeszcze: James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James.
No dobra. Teraz to już chyba wszystko. Szybko następny rozdział, please! Nie każ nam czekać : )
Ps. JAMES!
I widzisz i taki przekaz do mnie całkowicie dociera xD teraz nagle mnie oświeciło, że JAMES ma się pojawić w następnym rozdziale. Matko, ja sama za nim tęsknię o.O to nie może być normalne
Usuńdokładnie!! napisałaś to co mi również jest niezbędne do szczęścia, czyli: JAMES!!!
UsuńJames. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James. James.
!!!!!!
xD
UsuńCo za dużo to nie zdrowo.
UsuńWyjątek: James.
True story xD
UsuńNie mam pojęcia jak to robisz, ale Twój blog jest niesamowity i magiczny. Za każdym razem kiedy na niego wchodzę i widzę, że dodałaś nową notkę, to ogarnia mnie takie uczucie jak po przebudzeniu w wigilijny poranek, kiedy czuję niesamowitą radość i podekscytowanie związane z całym tym dniem ( w Twoim przypadku z rozdziałem). Oj, długo kazałaś nam czekać na kolejną część tej historii, ale myślę, że długość tej notki rekompensuje nam cały czas oczekiwania ( tylko jak mogłaś skończyć w takim momencie?!? Jesteś okrutna ;-) ). I błagam dodaj następny rozdział jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńAnn
Staram się!! żyję razem z bohaterami i pozwalam im "żyć" po swojemu ;] może to jest przepis?
UsuńObiecuję dodać tym razem szybciej
Jeju to jest cudowne !! świetne genialne <3
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału !
Dziękować xD już jest w budowie
UsuńGENIALNE *.*
OdpowiedzUsuńCo ma znaczyć ten koniec? Ja chcę więcej!
Lilka.
Ahh, nie mogłam się powstrzymać xD wiedziałam, że jak skończę w tym momencie, to będę miała przechlapane, ale zorientowałam się, że to już tyle stron i... no wredota ze mnie no xD
Usuńwiesz co... no jak tak można :)
OdpowiedzUsuńśledzę ten blog prawie od początku i za każdym razem wyczekuję kolejnego rozdziału ale żeby skończyć w takim momencie?! toż to szczyt wszystkiego :) ale i tak będę cierpliwie czekać na kolejny :)
Cieszę się niemiłosiernie xD witam starego czytelnika! ;*
UsuńJak napisały poprzedniczki zabijemy Cie za zakonczenie tego rozdzialu w takim momencie :D Już się zmawiamy XD Nie noo zajebiaszczy ten blog rozdzial nooo <333
OdpowiedzUsuńA jakie to zaklęcie czerwone? :D
Oszałamiacz ;]. Drętwota jest czerwona
UsuńAha :) Dziękuję :D Wiesz kiedy rozdział? Piszesz naprawdę super.
Usuńps Nie kumam dlaczego dostała oszałamiaczem :O :D
Poprzednie notki wyjasniają, sonda i ofc kolejna notka
UsuńPisał Ci ktoś to?
OdpowiedzUsuń:D
Bo jesteś zajebista to sprawa jest oczywista :D Super rozdziały
ale ukatrupie cie jeśli do niedzieli nie bedzie rozdziału ! :D
Cały tydzień jestem poza domem :<. Obawiam się, że najwcześniej za tydzień, jak znowy bd miała dostęp do internetu ;(
Usuńdomagam sie rozdzialu ! <33 juz zmawiam się z prawnikiem xd :DD
OdpowiedzUsuńOjej. Z prawa miałam 4,5 i raczej nie nadaję sie na własnego obrońcę ;p
UsuńKiedy rozdział? :D piknie piszesz :D XD
OdpowiedzUsuńMyślę, że +/- za tydzień, bo wtedy bd miala znowu dostęp do internetu
UsuńBłagam Cie dodaj rozdział proszee <33 Dałam linki przyjaciółkom i razem czekamy . ♥ Chcemy Jamesa Jamesa Jamesa ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńOoo, a dziękuję ślicznie xD myślę, że Pan James Potter poczuje się zobowiązany pojawić w wielkim stylu!
UsuńJames to był? Świetny rozdział weny życzę
OdpowiedzUsuńTaaa, James strzelił Lily zaklęciem JASSNE.
UsuńChyba że był pod Imperiusem. ALE PHI. James by się nie dał.
Tym razem nie zgwałciłam przecinków, ale je kompletnie olałam. Wybaczcie.
UsuńNie o tym chciałam.
Jak tam rozdział się pisze? Bo śni mi się James po nocach (tak serio to nie, ale mogę poudawać :3).
James, James, James, James.
Karo a co to ten Jacob czy coś? Proszę mam nadzieje że odp. jade do wujka do szpitala i bardzo mi zależy na odpowiedzi :)
UsuńAch Karo! Naprawdę się o Ciebie martwię i muszę przyznać, że brak Jamesa zdecydowanie na Ciebie wpływa xD nie gwałć biednych przecinków, kochanie. Ja chętnie sama odpowiem: tak, zdecydowanie nie był to James. Myślę, że faktycznie nie mógłby walnąć Evans zaklęciem, chyba, że zależałoby od tego jej życie. Oczywiście jak już spojleruję, to na całość: tak, James jest w następnym rozdziale. Tak, to Jacob "Jake" Roth, pochodzący z Ravenclawu, jeden ze współlokatorów Ryana Meadowesa (tj. starszego brata Dorcas), parający się śmierciożerstwem-amatorstwem, wyznaczony przez Bellatrix Black (kuzynkę Syriusza) do przyprowadzenia dla wyższych rangą i pozycją "szlamy" w celach czysto rozrywkowych i oczywiście sadystycznych.
Usuńdziękuję :) ALE rozdział ma być do środy ! :P XD
UsuńSyndrom odstawienia moja droga.
UsuńEhh, jak nie będzie przed czwartkiem rozdziału, to masz na mnie poczekać!
Bo czw.-sob. wybywam do Szwecji (wczoraj się dowiedziałam hehs). Więc jak ja mam czekać, to inni też. A CO <3
Te spojlery, to nie takie spojlery, bo się domyślałam :3
Nadaję się na wróżbiarstwo o.o ale nie dla mnie takie bajery :D Na razie muszę się zająć Niemieckim :< Ehhh. Chce już wakacje :<
Pozdrawiam <3
Ale ci dobrze!! Zabierz mnie o.O. Niestety rozdzial najblizej kolo niedzieli. Dopiero wtedy bede w domu ;]
UsuńA więcej spojlerów dac nie mogę!!! xD
UsuńKaro, zgadzam się z Tobą :3 James James JAMES !
OdpowiedzUsuńAhh, dobrze wiedzieć, że James nie jest "mdły" i "przerysowany" xD Wasz entuzjazm pozwolę sobie uznać za komplement dla jego postaci ;p
UsuńNo jasne my kochamy Jamesa i nigdy nie bedzie mdły :D ♥
UsuńHihihihi juz ja o to zadbam ^^
UsuńKiedym ma być rozdział? :3
OdpowiedzUsuńNajblizej niedziela. Caly czas oganiam sprawy mieszkania i studia wracam padnięta, a mieszkanie zapelnia mi caly wolny czas ;(
UsuńRozumiemy :) Ale czekamy zniecierpliwione ♥
UsuńPrzepraszam, że każę na siebie czekać :<
UsuńSpokojnie , poczekamy :)
UsuńDziękować ^^
UsuńHej :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz . Przeczytałam dziś wszystkie rozdziały. Bardzo mi się podobają. Zwłaszcza gdy James ♥ spał z Lily i go pocałowała i gdy on ją pocałował i wszystkie sceny (cytuję ) "Upojone sam na sam " :D Czekam na rozdział :3
Dzięki!! xD zdecydowanie lubię te sceny i ja ;]
UsuńTom sobiem życzę, żebyś w nabliższych 2 rozdziałach było L&J natychmiast ! :DDDDDDD
UsuńUuu ciężko o to będzie, ale obiecuję, że niedługo się pojawi ^^
UsuńTom dobrzem :D Bom uzależniam się od wchodzenia tutaj z tym rozdzialem ;)
UsuńHah tym lepiej dla mnie xD
UsuńNom nie wiem czym dla mniem dobrzem ^ ^ Ps dawaj i ten sztywny :D PS2 Mój podpis - Kochamtwojegobloga♥
UsuńHehh muszę przyznać, że źle byloby spalić ten moment ;p. Ahh podpis <3 xD
UsuńJeejuu ja chcę rozdział *-* Pięknie piszesz :* A myślałaś, żeby do rozdziałów dodawać muzykę? :)
OdpowiedzUsuńW sumie myślałam nad tym, ale nie lubię narzucać zbyt wiele czytelnikom. Wiadomo, że każdy ma inny gust. Między innymi też dlatego tak niewiele dodaję opisów "świata". Skupiam się na kreacji bohaterów. Ogólnie ja słucham przeważnie rocka. Nie sądzę, żeby to Wam przypadło do gustu xD poza tym, nie zawsze słuchmam muzyki przy pisaniu.
Usuńaaa :) Ale myślę, że możesz dodawać :) Chętnie posłucham :) ABCDEFGKK
UsuńHmm pomyślę nad tym ;p jak mnie coś wyjątkowo porwie, to dodam ;p
UsuńJee. Dzięks :)
UsuńAlways ^^
UsuńOo kiedy nowy rozdział no bo kończyć w takim momencie? I kto tu jest sadystą... Ty nas torturujesz takimi zakończeniami ale nie powiem nie rozdział zajebisty jak z resztą wszystkie :D
OdpowiedzUsuń^^ zdecydowanie muszę się przyznać, że jestem sadystką. Rozgryzłaś mnie xD. nie kończąc w takim momencie nie byłabym sobą
UsuńTo kiedy będzie ten 34 rozdział już nas tak nie męcz proszę proszę proszę
OdpowiedzUsuńMam jeden ciężki wątek do oragnięcia i nie chcę, żeby wyszło sztywno, więc co rusz to kasuję. I jeszcze nauka i mieszkanie... Strasznie dużo mam na głowie. Mieszkanie trzeba kończyć, a to wcale nie jest takie łatwe i proste i zajmuje strasznie dużo czasu. Nauka zabiera mi całe dnie i na wieczór już jestem padnięta i jeszcze ten wątek. Mam nadzieję, że niedługo napiszę coś, co uznam za godne umieszczenia na blogu
UsuńJeju sztywne? Ty chyba nigdy nie napisałaś złego rozdziału o.O ale trudno masz.dużo.zajęć i to szanuję jak co to wal śmiało do mnie też kiedyś pisałam bloga wraz z koleżanką właśnie o Lily i Jamesie. Więc polecam się na przyszłość : mój email : nastka9912@gmail.com
OdpowiedzUsuńDziękuję ^^
UsuńZ powodu, że wszyscy mnie kochają (tak, wiem to, ty też :D), bo jestem piękna, mądra i skromna, to może jakaś urodzinowa notka jutro? Dla mnie. Specjalnie.
OdpowiedzUsuńEhh, pewnie nie ma szans, ale już nie mogę się doczekać D:
No właśnie :) ps Najlepszego :) - A :D
UsuńSpóźnione wszystkiego najlepszego Karo!!!! Kochanie wybacz, dopiero teraz mam dostęp do neta i ogarnęłam Twój wpis. Notka w ten weekend, dla Ciebie xD
UsuńKaro dziękujemy! Będzie rozdziaal :)
UsuńOMG, JAMESOWE WEJŚCIE SMOKA SPECJALNIE DLA MNIE ;_; Rozkleję się :')
UsuńNie męcz proszę daj rozdział ♥
OdpowiedzUsuńNotkę dodam w ten weekend xD już obiecuję ^^
UsuńProszę daj i ten sztywny kawałek proszę ;)
OdpowiedzUsuńSztywny kawałek ogarnę jakoś szybko i dodam już w ten weekend ^^ na bank
UsuńJaaa ! Gdybys mnie zobaczyłaa i tą moją mine :D
UsuńMam nadzieję, że był to uśmiech ^^
UsuńNiee :D Przez pokój przeszło tornado :D z uśmiechem i szczęśiem:D ps kiedy rozdzial? AAA i James.
UsuńCholerny świat. Jak zawsze głupi internet i glupie studia. Będzie, będzie. Obiecuję
UsuńJa rozumiem :) PS. Wiesz, że czytałam oko za oko i na pamięć znam :
Usuń-Myślałem, że mnie nie lubisz,Księżniczko :D Dziękuję - powiedział ciepło ;3 Powiedzmy, że pakuje się w kłopoty AAA i James :)
Ooo xD hhahah zapominam co piszę
UsuńA ja nie :P Kiedy rozdział? AAA i James :3
UsuńJak znowu skasuję połowę tekstu po jego ponownym przeczytaniu to nie mam pojęcia :< cały czas to robię. Wszystko wydaje mi się za słabe!
UsuńDodawaj i to ! Zawsze pieknie piszesz *-* Wrzucaj :*
UsuńDopisać trzeba chociaż xD urwanego w pół nie dodam ;p
Usuńbłagam daj notkę dziś
OdpowiedzUsuńZawsze jest dziś ^^
UsuńBędę natrętna. A co tam.
OdpowiedzUsuńWciąż czekam ;_;
Żeby się zmieścić 'weekendzie' masz 1h i 53 min na dodanie nowego rozdziału :')
Zamiast się uczyć, siedzę na kompie i co 5 min. odświeżam bloga, bo czekam. Serio.
Usuń(Robiłabym to na fonie, ale mi się skończył pakiet.)
Czyli nie jestem jedyna :3 AA
UsuńDOBRA. To już ostatni komentarz, obiecuję (jestem uzależniona D: chociaż jakbym nie wiedziała, że James wraca to by mi tak chyba nie zależało... JESTEM UZALEŻNIONA OD JAMESA DDDD:).
UsuńPLIZZZ, dodaj rozdział przed czwartkiem, bo w czwartek wychodzi HoH i już notki nie przeczytam, puki nie przeczytam tych 400 stron od Ricka Riordana.
Plizzz, plizzz, plizzzzz. Mam nadzieję, że wypadło ci coś SUPER ważnego. Bo inaczej... :C
Boże, jestem taka natrętna, czuję się z tym źle WYBACZ, to z miłości :<
Rozdział dodam jak najszybciej i na pewno będzie to do czwartu. Dziewczyny, bardzo przepraszam za niedotrzymanie terminu, ale najpierw musiałam pilnie jechać do nowego mieszkania, gdzie nie miałam jeszcze internetu (dopiero dzisiaj - wtorek wieczór) mi zamontowali i trochę mi zdrowie jeszcze zaszwankowało, więc nie dokończyłam i nie dodałam z tego powodu. Do czwartku się wyrobię. A co to jej HoH?
UsuńHouse of Hades - Dom Hadesa.
UsuńSeria Herosi Olimpijscy, (tak jakby kontynuacja serii Percy Jackson i Herosi Olimpijscy, tylko oprócz starych, są nowi główni bohaterzy xD) 4 część. Autor Rick Riordan. Czekam na nią od roku D:
Ale już w czwartek (mam nadzieję) będę miała *.*
Ja w sumie czekam na GoT xD
UsuńKiedym rozdział? KochamTwojegobloga♥
OdpowiedzUsuńxD do czwartku. tym razem juz na bank
UsuńNie ja już nie wytrzymuję, chcę wiedzieć co dalej. Dodaj notkę jak najprędzej!! Plisss;) M
OdpowiedzUsuńAhh to napięcie... xD
UsuńProszę proszę proszę proszę proszę proszę prooszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę dodaj rozdział :c PROSZĘ :D
OdpowiedzUsuń*.* dodam. Do czwartku już dodam
UsuńEj rozdział miał być na weekend a mamy wtorek. Dawaj ten rozdzial :D
OdpowiedzUsuńWiem, wiem. Wyżej jest wytłumaczenie w komentarzu. 1) brak neta 2) trochę zdrowie.
UsuńNotkę dodam do czwartku :)
Dziś mamy czwartek i co, nic. Notka miała być DO CZWARTKU czyli w czwartek miała być opublikowana. Miałam już nadzieję że jak teraz wejdę na bloga to notka będzie, a tu taki zawód. Dobra ale notka ma się pojawić dziś, daję czas do 00:00xD M
OdpowiedzUsuńAjaj... Skasowałam znowu połowę tekstu. Staram się, żeby nie zepsuć całej koncepcji i mam wrażenie, że co nie napiszę, to jest zdecydowanie za słabe.
UsuńPłaczę bo brak rozdziału :(
OdpowiedzUsuńJest nieźle. Zdecydowałam w końcu jak i co napiszę xD może nie bd już kasować 5 stron Worda za każdym wejściem ;/
UsuńZamorduje! Nie no, dam ci czas! Znaj moja łaskę! :) Powiedzmy, że do trzech razy sztuka więc zostalo ci jeszcze jedno podejscie. ;) Baaaardzo czekam na nowość. Nie mogę czytać innych ff, twoja wersja jest wg mnie jedną z lepszych! No to bierz się do roboty i nie kasuj więcej połowy rozdziału bo w efekcie nic ci nie zostanie. ;) Ja tak samo reaguje na efekty mojej pracy. Im wiecej analizuje tym gorzej. Pozdrawiam i caluję!
OdpowiedzUsuńŁaskawa KB
Już wszystko obmyśliłam, mniej więcej poustawiałam kolejność wszystkiego, więc teraz może pójdzie bez kasowania ;p
UsuńAAA i JAMES! :)
OdpowiedzUsuńKB
xD
UsuńSzczerze mówiąc podziwiam Cię. Dużo blogerów,gdy nie doda rozdziału porzuca blog itd. Jesteś super ;) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam xD niedługo dodam następny rozdział, ale oczywiście wzięłam się najpierw za "ulepszanie" opisów postaci. ;p to dodam chyba dzisiaj
UsuńNo to czekamy!!!!!
OdpowiedzUsuńEtap pierwszy, tego, ze jednak coś robię xD : ulepszone opisy postaci dzisiaj
UsuńJuż zdążyłam przeczytać ten Dom Hadesa.
OdpowiedzUsuńMiałam 31.10, ale byłam tak padnięta, że nie dałam rady przeczytać, więc zaczęłam wczoraj, a jeszcze musiałam babci na cmentarzu pomóc. Więc wyobraź sobie 530 stron, 15 godzin, z przerwami tylko na jedzenie. Czytałam do 3 w nocy.
Jak ja dałam radę to zrobić, to ty dasz radę z rozdziałem <3
Nie poddawaj się tylko, bo będę zła.
Kocham, pozdrawiam i się niecierpliwię :3
Nie poddam się, spokojnie xD jestem na dobrej drodze ;p
UsuńA w tym nowiutkim rozdziale bedzie L&J ? Proszę,chodź odrobinka :D Dla lepszego efektu wejdz w to. http://www.google.pl/search?client=ms-android-orange-pl&hl=pl&v=133247963&tbm=isch&q=oczy+kota+ze+shreka+gif&revid=375809460&sa=X&ei=xA91UqPHGMGrhQe35IHgAg&ved=0CDYQ1QIoAA&dpr=1.5&biw=320&bih=488
OdpowiedzUsuń:)
Hahahah aż ciężko mi to mówić. Nie wiem jak wyjdzie i ile miejsca mi co zajmie. Mam nadzieję się streścić. Troszkę będzie, ale chyba nie takiego stricte hmm romantycznego... chociaż...? Na pewno wg mnie fajne xD
UsuńDziś rozdział ?
OdpowiedzUsuńKończę jeszcze xD
UsuńMimo, że masz pewno rozdział dam Ci teorię na ten temat :3
OdpowiedzUsuńLily będzie trochę już skatowana, będzie zamknięta w "celi" i ona będzie tak pobita, że nie będzie chciała wiedzieć,kto do niej mówi,ale rozpozna głos Jamesa i tu zakończenie 1 teorii :D
Teoria 2
To samo co wyżej tyle, że Evans powie mu, że go kocha i on też jej wyzna miłość (chyba na 7 kl :P )
Teoria nr 3
James wróci i pogada z Łapą,on mu wytłumaczy i się pogodzą albo " czasowe zawieszenie broni " . I wtedy ktoś przybiegnie i powie co się dzieje w Hogsmeade i że porwali Lily :O I James poleci jej na ratunek i .....
OK rozpisałam się i czekam na rozdział :) A i ma być watek J&L trosię chodź *-* Kauda xd
No więc... cieszę się, że wyobraźnia działa xD no i, że wczuwasz się w opowiadanie! To dla mnie bardzo istotne. Faktycznie, mam już cały plan rozdziału ;p ale troszkę wątków będzie podobnych. Teoria druga jest niestety niemożliwa do wykonania, ponieważ jesteśmy w 6 klasie póki co i faktycznie dopiero w 7 są oficjalnie razem. Postaram się umieścić taki wątek L&J na jaki tylko będzie mi pozwalała sytuacja ^^ coś pojawi się na pewno.
UsuńJee. Dziękuję Dziękuję Dziękuję Dziękuję Dziękuję Dziękuję ;D A jeśli będziesz pisała 7 kl to może Ci się przydać xd. Klauda xd
UsuńMam faktycznie zamiar pisać klasę 7 ;p chociaż idzie mi to wyjątkowo mozolnie xD biorąc pod uwagę to, że jest dopiero październik u nich... prawie listopad no ;p
Usuń:D To blog będzie dłuższy :P Klauda xd
UsuńTeż true ;p
UsuńTeoria nr3 najlepsza Klauda i czekamy Lil :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :P Wysiliłam trochę głowy :D Ale i tak nie przebije wersji Lil :3 Ja też czekam z niecierpliwieniem :3 Klauda xd
UsuńAj tam zaraz "nie przebije" xD jak się pojawi rozdział, wtedy się zobaczy ;pp
UsuńA tak mniej więcej kiedy rozdział? Klauda xd
UsuńPostaram się jak najszybciej, ale chyba sama jeszcze dobrzze nie wiem ;/
UsuńPoczekamy spokojnie :P Klauda xd
UsuńNie uciekniemy :D
UsuńTo dobrze xD napiszę kolokwium z angielskiego i zabieram się za rozdział ;p czyli najprawdopodobniej: czwartek siadam do dalszego pisania ^^
UsuńCieszem się :3 Klauda xd
UsuńRzeczywiście teoria 3 najlepsza, pisz szybko rozdział M
OdpowiedzUsuńAhh, jestem już na tym etapie, gdzie nie kasuję 3/4 tekstu xD czyli jesteśmy bliżej niż dalej. Zastanawiam się, czy nie rozwalić rozdziału na dwie części, bo aktualnie mam już 6 stron, a jeden z początkowych wątków zostawiłam niedokończony i tam dojdzie jeszcze przynajmniej ze strona. Żeby skończyć ten, co teraz piszę to też luźno dwie strony. Czyli już byłoby około 9... o.O
Usuńhej :)
OdpowiedzUsuńMasz pięknego bloga ♥ Muszę się przyznać, że nękałam Cię z anonima przez dłuższy czas :P Przeczytałam wszystkie rozdziały :) Są piękne, bardzo mi się podobają :) Brakuje mi tylko Jamesa ♥ Niech on wróci <33 Mam nadzieję, że dodasz rozdział w tym tygodniu :) ♥
Dodam na pewno do 11-ego listopada albo w ten dzień właśnie, a przynajmniej sie postaram ^^ i dziekuje za komplement! Milo, ze sie ujawnilas xD
UsuńHeh :) Mi też miło :DDD Cieszę się ! :)
UsuńWspaniałe opowiadanie, przepiękny lay! Jestem oczarowana! Dopiero od niedawna próbuję się znowu odnaleźć w bloggerowym świecie i tak jak kiedyś bardzo mi się to podoba. Skończyłam czytać wszystkie rozdziały w niecałe dwa dni i szczerze żałuję, że tak szybko mi poszło, inaczej sprawiłabym sobie większą uciechę, czytając pomału i czekając, aż napiszesz coś nowego.
OdpowiedzUsuńTak więc Twój blog należy teraz do moich priorytetów i będę tu zaglądać codziennie, w nadziei na kolejny post. Pozdrawiam serdecznie!
Witaj na pokładzie! Jeju, tyle rozdzialow tak szybko pochlonelas?? Pozwole sobie uznac to za komplement xD postaram się baardzo dodać rozdział do 11 listopada. Będzie chwila przerwy od zajęć, więc mam nadzieję, że się uda ^^
UsuńBardzo słusznie sobie pozwoliłaś, bo to był komplement! Hm, inaczej... to była prawda, a to chyba jeszcze lepsze od pochlebstw :)
UsuńWidzisz, kiedy coś mi się zaczyna podobać to nie spocznę, póki nie dokończę tego czytać od deski do deski. To coś w rodzaju ''zboczenia'', jeśli wiesz, o co mi chodzi. Jestem fanką Twojej twórczości.
Pisz sobie, pisz, byle na spokojnie i bez ciśnienia, inaczej nic nie wyjdzie. Pamiętaj, że piszesz głównie i przede wszystkim dla siebie!
Ps. Zdrowia życzę ;)
Piszę zawsze dla Was. No i dla bohaterów, którzy rozbijają mi się po głowie! Mam tylko nadzieję, ze to nie jest jeden z pierwszych objawów rozdwojenia jaźni xD
UsuńNie, na pewno nie... A jeżeli to rzeczywiście rozdwojenie jaźni, to wiedz, że nie jesteś jedyna! :D
UsuńUff xD
UsuńJa tu domagam się nowego rozdziału w tempie natychmiastowym! :P
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać, praktycznie codziennie (no może nie tak codziennie, ale co 2 - 3 dni :P) zaglądam do ciebie z nadzieją na nowy rozdział :'(
Wiedz, że czekam niecierpliwie ♥
Blinded By Faith
Strasznie przepraszam za opóźnienie!! Dodam rozdział jak najszybciej. Właśnie siadam do pisania, chociaż chora i z gorączką, więc nie wiem co z tego wyjdzie :<<
UsuńOo czyli nie jestem jedyna :) Zdrowiej :)
UsuńZdrowia życzę ! :*
UsuńDzięki dziewczyny! Przyda się strasznie ;( ;*
UsuńWitam serdecznie.
OdpowiedzUsuńChciałabym Ciebie zaprosić na pewne forum w tematyce magii oraz ogółem fantastyki. Wszyscy razem tworzymy historię magiczną, w której dominuje szkoła magii. Jednak to nie jest wszystko. Można zapisać się nawet jako osoba dorosła i nie związana z miejscem szkoły i dobrze się bawić poza jej murami.
Pewnie od razu kojarzy się to realiami Harry’ego Pottera, ale to błędne myślenie. Wypieramy się większości rzeczy z tej serii. Za dużo już tego w sieci. Jesteśmy mieszanką wybuchową wielu ksiąg i filmów, czego można się przekonać już po samym dołączeniu do fabuły.
Mamy tutaj różne genetyki, nie tylko zwykłych czarodziei. Wampiry, wilkołaki, elfy i nie tylko, skupione w jednym miejscu zwanym po prostu Vaylon.
Czy powinnam dodać coś jeszcze? Chyba tak. Jeżeli masz ochotę do nas dołączyć, to proszę przed rejestracją zapoznaj się z naszym regulaminem i w opcji gg, wpisz Twoje realne, a nie zmyślone. Jak to często bywa, ktoś coś źle wpisze, a potem nie jest w stanie dotrzeć do swojego konta. Dzięki temu jesteśmy w stanie pomóc bez potrzeby zakładania kolejnych multików.
Może teraz warto Ciebie zachęcić fabułą? Cóż to nie głupi pomysł. Oto streszczenie tego co obecnie się dzieje.
Obecnie mamy rok 2014. O wojnie sprzed 4 lat już mało kto pamięta. Wszyscy powrócili do swoich codziennych obowiązków ciesząc się życiem. Młody dyrektor Thiwel próbuje przywrócić szkołę Magii Vaylon do łask. Dwoi się i troi by wyniki młodych adeptów sztuk magicznych były jak najlepsze. Jest mu ciężko. Tym bardziej, że musi ukrywać swój zakazany związek i owoce tego związku - hybrydy wilka i dhampira. Zły charakter fabuły, Alaster Midges, doczekał się potomka. Kręci się gdzieś w okolicy i kombinuje jak uzyskać informacje od dziecka księżyca. Jezioro krucze pełne uwięzionych dusz budzi strach, a zarazem ciekawość. Tym bardziej, że mało kto zna tajemnicę skrywającą to miejsce. Ale spokojnie. Wybrańcy, Władcy Żywiołów, już się ukazują, by w jakiś tajemniczy sposób uwolnić to miejsce od klątwy. No i szykuje nam się ślub oraz potomek czarodziejki i elfa. Jakim cudem zły charakter stał się nagle dobry? To wszystko zasługa dobroci ze strony zwykłej rudowłosej śmiertelniczki.
Już niedługo kolejna wojna. Czy do tego czasu dziecko księżyca wykiwa złego i przeżyje? Czy ślub dojdzie do skutku? Czy tajemnice nadal będą ukryte? To wszystko zależy od wszystkich postaci, a także od Ciebie. Może dzięki Tobie szala zostanie przesunięta na stronę dobra lub zła.
Vaylon czeka na Ciebie
http://vaylon.wxv.pl/
W razie problemów proszę pisać na ten numer gg: 40007992. Chętnie pomogę i wyjaśnię co i jak.
PS; Zapraszamy też do Tworzenia postaci z poszukiwanych. Dostępne propozycje znajdują się tutaj:
http://www.czart.aaf.pl/postaci-vf68.htm
Wstawione przez Shida Saruno.
No tak. Dzięki, ale chyba raczej nie skorzystam...
UsuńGdzie jest notka do cholery!! Przepraszam że tak wulgarnie, ale miała być do 11 i co mamy 11 listopad, a notki jak nie było tak i nie ma. Oczywiście wiem że dzień się jeszcze nie skończył i wierze że notka się ukaże. xD M
OdpowiedzUsuńKiedy kaszlę jak dzwon mniej więcej z przerwą jedynie na wydmuchanie nosa, pisanie nie idzie mi najlepiej. Chociaż zamierzam nadrobić
UsuńMasz 4h! Ja już dłużej nie wytrzymam! :)
OdpowiedzUsuńKB
O jej... :<
UsuńJestem zła. Okropnie zła, ale nie na ciebie, tylko na wszechświat. Bo sprawia, że nagle nie masz tego, a potem, że masz na głowie to i tamto i potem jesteś chora...
OdpowiedzUsuńWSZECHŚWIECIE OBWINIAM CIĘ, ogarnij głupku dupę, bo jak mi przez ciebie Lil dalej rozdziału nie będzie dodawała, to już nie będę taka delikatna.
Dziękuję.
Pozdrawiam.
Karo <3 jak zawsze xD
UsuńTo zdrowiej Lil! Zdrowie najwazniejsze! :)
OdpowiedzUsuńKB
Jakbym mamę słyszała xD ale tak, to prawda
Usuń